Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/508

Ta strona została przepisana.

Książę d’Alençon poszedł dowiedzieć się o nowinach, król Nawarry udał się do swoich pokoi.
Zaledwie się obaj rozstali, do pokoju sypialnego Henryka ktoś zapukał.
— Kto tam?... — zapytał król.
— Najjaśniejszy panie!... — powiedział głos, po którym Henryk poznał de Mouy’a — przynoszę odpowiedź od rymarza.
Henryk, widocznie pomieszany, poszedł otworzyć drzwi młodemu człowiekowi i zamknął je za nim.
— To ty de Mouy?.. — zapytał Henryk. — Sądziłem, że się namyślisz...
— Najjaśniejszy panie!... — odpowiedział de Mouy — już trzy miesiące namyślałem się, teraz czas wykonać.
Poruszenie Henryka wskazało jego niespokojność.
— Nie obawiaj się, Najjaśniejszy panie. Jesteśmy sami, a ja muszę pośpieszyć, bo każda chwila jest drogą. Wasza królewska mość jednem słówkiem możesz nam powrócić wszystko, co my i nasza wiara utrącą wskutek nieszczęsnych tego roku wypadków. Pomówmy ze sobą jasno, węzłowato i szczerze.
— Słucham cię, mój mężny de Mouy’a —