To rzecz zabawna, przychodzę do siebie, a ktoś mi się pyta, kto tam!
— A! czy to ty, panie de La Mole?
— Naturalnie, że ja. Lecz ty, ty, kto jesteś?
Podczas, gdy La Mole okazywał zadziwienie z powodu, że znalazł swój pokój zajętym, i gdy usiłował poznać tego nowego lokatora, książę d’Alençon żywo się obrócił do de Mouy’a, trzymając jedną rękę na zamku a drugą na zasuwce, i zapytał go:
— Czy znasz pana de La Mole?
— Nie, nie znam.
— A on, czy także cię nie zna?
— Sądzę, że nie.
— No to dobrze; zresztą udawaj, że wyglądasz oknem.
De Mouy milczał i był posłusznym: La Mole ze swej strony zaczął się niecierpliwić i wybijał do drzwi ze wszystkich sił.
Książę jeszcze raz rzucił okiem na de Mouy’a, a widząc, że ten stoi do niego tyłem, otworzył drzwi.
— Książę!... — zawołał La Mole, cofając się wstecz z zadziwienia. — Daruj mi, panie, przebacz!
— Nic nie szkodzi, panie. Zdał mi się
Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/524
Ta strona została przepisana.