— To rzecz szczególna — powiedziała Małgorzata. — A więc pan nie odnalazłeś jeszcze pana de Coconnas? — mówiła dalej królowa, wcale nie myśląc o tem, co mówi.
— Nie, pani, co, jak już miałem szcęście Waszej królewskiej mości oświadczyć, bardzo mnie niepokoi.
— Nie chcę panu przeszkadzać w dalszych poszukiwaniach — rzekła Małgorzata, uśmiechając się — zdaje mi się tylko, że przyjaciel pański sam się znajdzie. Zresztą! szukaj go pan.
I królowa położyła paluszek na ustach.
Ponieważ piękna Małgorzata nie powierzyła mu żadnej tajemnicy, nie uczyniła mu żadnego wyznania, młodzieniec więc wytłomaczył sobie, że gest ten nie oznaczał, iżby miał milczeć, lecz musiał mieć inne jakieś znaczenie.
Orszak ruszył dalej, a La Mole, nie zaprzestając dalszych poszukiwań, poszedł bulwarkiem aż do ulicy Long-Pont, prowadzącej na ulicę Saint-Antoine.
Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/537
Ta strona została przepisana.