Coconnas zupełnie się uspokoił, a czując, że głód mu dokucza, kazał sobie dać kolacyę.
Coconnas posiadał dwa warunki konieczne dla apetytu w jedzeniu; był zupełnie spokojny o los swego przyjaciela, i miał żołądek pusty; zajadał więc z takim smakiem, że kolacya przeciągnęła się do ósmej wieczorem.
Następnie, wzmocniwszy się dwiema butelkami ulubionego sobie wina Andegaweńskiego, które pociągał z upodobaniem, Coconnas znów poszedł szukać swego przyjaciela, częstując przechodniów pięścią, w imię uczucia przyjaźni, które wzmogło się po dobrej kolacyi.
Na tem zeszła godzina.
Przez drugą godzinę, Coconnas przebiegł wszystkie ulice, przytykające do bulwarku de la Grève, przystań dla węgli, ulicę Saint-Antoine, i ulice Tizon i Cloche-Percée, dokąd jak spodziewał się, mógł przyjaciel jego powrócić.
Nakoniec Coconnas pomyślał, że jest miejsce, którego La Mole nie może ominąć, to jest, brama Luwru; postanowił więc czekać w tej bramie, dopóki nie powróci.
Nie był już więcej oddalonym od Luwru niż na sto kroków i pomagał podnieść się damie, której męża wywrócił na placu Saint Germain-l’Auxerois, kiedy nagle przed sobą, przy niepewnem
Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/544
Ta strona została przepisana.