chyliwszy mu się do ucha, powiedziała po łacinie.
— Jestem sama; wejdź, mój przyjacielu.
De Mouy, milcząc, udał się za nią; lecz zaledwie drzwi za nimi się zamknęły, i znalazł się w przedpokoju Małgorzaty, oświeconym lepiej aniżeli schody, królowa poznała, że to nie La Mole.
Lekki krzyk, którego tak się obawiał roztropny hugonot, wyrwał się z piersi Małgorzaty.
— Pan de Mouy!... — zawołała, cofając się na krok.
— Tak jest, pani; pozwól mi Wasza królewska mość wyjść, błagam cię, i nie mów nikomu o mojej bytności w Luwrze.
— O!.. panie de Mouy... — wyszeptała Małgorzata — omyliłam się.
— Tak jest, rozumiem — odpowiedział de Mouy — Wasza królewska mość wzięłaś mnie za króla Nawarry; w samej rzeczy, jestem z nim jednego wzrostu, noszę takie jak on pióro, co więcej, ci, co mi pochlebiają, mówią, że mam te same ruchy co i król Nawarry.
Małgorzata spojrzała na de Mouya wzrokiem badawczym.
— Czy umiesz po łacinie, panie de Mouy? — zapytała królowa.
Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/552
Ta strona została przepisana.