odpowiedzi na to zapytanie, i pozwól, abym się oddalił.
De Mouy postąpił kilka kroków ku drzwiom.
Małgorzata zatrzymała go.
— Lecz jeżeli ośmielę się pana prosić, ażebyś mi się wytłomaczyl? Zdaje mi się, że na mem słowie polegać można.
— Pani! — odrzekł de Mouy — jestem zmuszony milczeć. Mam przyczyny, dla których nic Waszej królewskiej mości powiedzieć nie mogę.
— Jednakże, panie....
— Wasza królewska mość możesz mnie zgubić, lecz nie możesz wymagać, iżbym zdradzał teraźniejszych przyjaciół.
— Więc starzy przyjaciele nie mają już do pana żadnego prawa?...
— Ci, co pozostali wiernymi, są nimi zawsze, lecz ci, co nietylko nas zdradzili, lecz i sami się zgubili — ci utracili to prawo zupełnie.
Małgorzata cała zatopiona w myślach, bezwątpienia zadałaby jeszcze niejedno pytanie de Mouyowi, lecz w tej chwili wbiegła Gillonna.
— Król Nawarry! — zawołała.
— Którędy idzie?
— Korytarzem tajemnym.
— Zaprowadź go do drugich drzwi.
— Nie można, pani. O!.. któś puka.
Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/554
Ta strona została przepisana.