ta, zlekka ściskając rękę swojego kochanka — mężczyzna!... Jesteś skromny, panie de La Mole. Spójrz pan za portyerę, a zobaczysz dwóch mężczyzn.
I Małgorzata odsunęła aksamitną portyerę, haftowaną złotem.
La Mole zobaczył Henryka, rozmawiającego z człowiekiem w czerwonym płaszczu.
Coconnas, dręczony ciekawością, także zajrzał i poznał de Mouy’a; obydwaj przyjaciele stanęli jak wryci.
— Spodziewam się — rzekła Małgorzata — że jesteś pan spokojny, panie de La Mole. Teraz zaś stań pan przy drzwiach mego pokoju i nikogo nie wpuszczaj. Gdyby ktokolwiek szedł po schodach... daj mi pan znać.
La Mole, pokorny jak dziecię, wyszedł, patrząc z zadziwieniem na hrabiego de Coconnas, również zdziwionego.
— De Mouy!... — zawołał Coconnas.
— Henryk!... — mruknął La Mole.
— De Mouy, w twoim czerwonym płaszczu i czapce z białem piórem.
— Tak! ale!... — odpowiedział La Mole — ręczę ci — że jeżeli nie idzie tu o miłość, to niezawodnie o jaki spisek.
— A! kroćset dyabłów! Znowuśmy wleźli
Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/561
Ta strona została przepisana.