Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/562

Ta strona została przepisana.

w politykę — rzekł ze złością Coconnas. — Szczęściem, że księżna de Nevers nie jest do tego wplątaną.
Małgorzata tymczasem powróciła do swego pokoju, i usiadła obok rozmawiających; jej nieobecność nie była dłuższą nad minutę, a jednak dobrze użyła tego czasu.
Gillonna strzegła tajemnego wejścia.
La Mole zaś i Coconnas, strzegli głównego; było więc zupełne bezpieczeństwo.
— Pani!... — zapytał Henryk — czy czasem nie mogą nas tu podsłuchać?
— Najjaśniejszy panie — odparła Małgorzata — pokój ten cały jest wybity materacami, a podwójne filtrowanie, odbicie głosu czyni niepodobnem.
— Chcę pani wierzyć — odpowiedział Henryk, uśmiechając się.
Następnie, zwracając się do de Mouy’a:
— Obciąłbym też wiedzieć — dodał zniżając głos, jakby nie zważając na zapewnienia Małgorzaty, jego obawa wcale nie znikła — co pan tutaj robisz?
— Tutaj?... — odrzekł de Mouy.
— Tak jest, tu, w tym pokoju — powtórzył Henryk.
— Pan de Mouy wcale nie miał zamiaru