przyjść tutaj — powiedziała Małgorzata — ja go tu sama wprowadziłam.
— Więc pan wiesz?...
— Domyślam się wszystkiego.
— Widzisz, panie de Mouy, że można się domyśleć.
— Pan de Mouy — mówiła dalej Małgorzata — był dzisiaj rano u księcia Franciszka, w pokoju dwóch jego przybocznych dworzan.
— Widzisz więc, panie de Mouy — powtórzył Henryk — że wszystko jest wiadome.
— Prawda — odpowiedział de Mouy.
— Byłem pewny — rzekł Henryk — że pan d’Alençon całkiem ci się odda.
— Najjaśniejszy panie, to ty sam jesteś temu winien. Dlaczego tak opornie odrzucałeś moje warunki?
— A więc pan je odrzuciłeś! — zawołała Małgorzata. — Przeczuwałam to; nie omyliłam się więc.
— Pani! — powiedział Henryk, potrząsając głową — i twoje, mężny de Mouyu, narzekania, pobudzają mnie do śmiechu. Jakto! Wchodzi do mnie człowiek i zaczyna mi mówić o tronie, o powstaniu, o rewolucyi, mówić mnie, Henrykowi, władzcy, cierpianemu tylko pod tym warunkiem,
Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/563
Ta strona została przepisana.