Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/568

Ta strona została przepisana.

Henryk potrząsnął głową.
— Najjaśniejszy panie, wszak nie zrzekasz się korony Nawarrskiej?
— Nie zrzekam się żadnej korony, de Mouy; owszem, postanawiam sobie wybrać lepszą, to jest taką, która by i mnie i tobie była więcej na rękę.
— A na przypadek uwięzienia Waszej królewskiej mości, czy przyobiecujesz mi, Najjaśniejszy panie nic nie wydać, nawet gdyby się ośmielono skalać torturą twój majestat królewski?
— Przysięgam na Boga!
— Jeszcze jedno słówko, Najjaśniejszy panie. Jakim sposobem moglibyśmy się porozumiewać?
— Jutro, dostaniesz klucz od mego gabinetu, możesz wchodzić, jak tylko i kiedykolwiek zechcesz. Za twoję obecność w Luwrze odpowiadać będzie d’Alençon. Teraz wyjdź skrytemi schodkami, będę twoim przewodnikiem. Tymczasem królowa wpuści tutaj jakiś czerwony płaszcz, jak i twój, który tylko co mogłeś widzieć w przedpokoju. Nikt nie powinien wiedzieć, że są dwa exemplarze czerwonego płaszcza, nie prawdaż, de Mouy? nie prawdaż, pani?
I, mówiąc to, Henryk spoglądał na Małgorzatę z uśmiechem.
— Tak jest — odpowiedziała królowa. —