miennie, czybyś wydał tajemnice księżnej de Porcian, twojej żony?
— Przestańmy lepiej — rzekł książę, potrząsając głową. — Widzę, że już mnie nie kochasz tak, jak wtenczas, kiedyś mi opowiadała o spisku, uknutym przez króla, przeciwko mnie i moim sprzymierzeńcom.
— Król był wtenczas silnym, a ty byłeś słabym. Teraz Henryk jest słaby, a tyś znowu silnym. Widzisz więc, że nie zmieniłam swej roli.
— Tylko na jednej scenie dwie role odgrywasz.
— Sądzę, że nabyłam do tego prawa, ocalając ci życie.
— Dobrze, pani: gdy kochankowie rozłączają się, zwracają sobie ofiarowane podarki, nawzajem więc ocalę ci pani życie, a wtedy... skwitujemy się.
Mówiąc te słowa, książę skłonił się i wyszedł.
Tym razem nie zatrzymała go.
W przedpokoju książę zastał Gillonnę, która go odprowadziła do zakratowanego okna.
Zeszedłszy do fosy, znalazł w niej pazia, z którym powrócił do pałacu Gwizyuszów.
Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/57
Ta strona została przepisana.