Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/574

Ta strona została przepisana.

— Tak jest.
— I zkądżeż masz podejrzenia na pana de Mouy?
— Posłuchaj... poznałem go po figurze, po kolorze włosów, po wrodzonemu ku niemu uczuciu nienawiści; on to dzisiaj rano był u księcia d’Alençon.
— Lecz wszystko to jaki ma związek ze mną?
— Tego wiedzieć nie mogę; lecz w każdym razie bądź pani szczerą, miłość, taka jak moja, może przynajmniej wymagać szczerości w braku innego uczucia. Jestem u nóg twoich. Jeżeli to, coś czuła dla mnie, było uczuciem przelotnem, było kaprysem serca, powracam ci twoje słowo, twoje przyrzeczenia, podziękuję panu d’Alençon za jego łaski, przestanę u niego służyć, i pobiegnę pod Roszellę na spotkanie śmierci, jeżeli mnie wprzódy nie zabije miłość.
Małgorzata z uśmiechem słuchała tych słów wymówionych z zapałem, i opuściwszy swą piękną zamyśloną główkę na rękę cudownej piękności, powiedziała:
— Kochasz mnie?
— A! pani, kocham cię nad życie, nad wieczne zbawienie, nad wszystko, lecz ty, ty... czy mnie kochasz?