Ta strona została przepisana.
Tymczasem zadumana Małgorzata usiadła przy oknie.
Cóż to za noc okropna!... pierwsza po ślubie!... — mówiła do siebie w zamyśleniu.
— ucieka odemnie, a kochanek opuszcza!
W tej chwili, z drugiej strony fosy, przechodził z Tour de Bois ku młynowi de la Monnaie jakiś uczeń i, podparłszy się pod boki, śpiewał:
„Gdy chcę całować twe włosy,
Gdy nasze łączą się losy,
Gdy kocham nie dla pozoru,
Milczysz, jak mniszka z klasztoru.
O nie bądź dla mnie tak srogą,
Bo pomnij, moja niebogo,
Że pójdziesz i ty w kraj cieni,
A wtedy twój wdzięk się zmieni:
Różowe usteczka zbledną
Czar będzie martwotą jedną,
I wyprę się w piekle czy w niebie,
Żem kiedyś ukocha! tu ciebie.
Więc serce mi swoje daj,