Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/593

Ta strona została przepisana.

— Od połowy dozy, jaką dałam tej małpce, mój piesek Brunot zdechł w jednej minucie. Oszukano mnie!.. Oh!.. czy to czasem nie ten René?.. René!.. Nie, to niepodobna. Zawsze więc ten Henryk, o losie fatalny! Tak, to jest bardzo jasnem, Henryk musi panować i dlatego to nie może zginąć... Lecz być może, że trucizna nie działa na niego; zobaczmy więc, co powie żelazo.
Katarzyna udała się na spoczynek, piastując w swej głowie nową myśl, która jeszcze przed rankiem musiała się zamienić w systematyczny plan, albowiem, raniuteńko, zawołała swego kapitana straży, i wręczyła mu list, który miano oddać do własnych rąk tego, do którego był adresowany. Adres zaś listu był następujący:

„Do pana Louviers de Maurevel, kapitana bombardyerów królewskich.
Ulica Cerisaie, obok Arsenału.”