Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/595

Ta strona została przepisana.

Małgorzata winszowała baronowej, iż szczęśliwie uniknęła tak dziwnej choroby, której całą wagę, ona, jako księżna krwi francuzka, pojmowała.
— Spodziewam się, że się pokażesz na wielkiem polowaniu, już raz odłożonem, a które nieodwołalnie jest naznaczone na jutro, powiedziała Małgorzata. — Jak na zimę, czas jest prześliczny. Słońce już zaczyna dogrzewać, i wszyscy strzelcy upewniają, że dzień jutrzejszy będzie jednym z najpomyślniejszych.
— Lecz, pani — rzekła baronowa — nie wiem, czy będę mogła być.
— E!... — odparła Małgorzata — zrób to; jak wiesz, jestem bardzo odważną, dlatego też pozwalam memu mężowi rozporządzać maleńkim i spokojnym Bearneńskim konikiem, dla mnie przeznaczonym. Weź go, przyda ci się, gdyż nosi wybornie. Czyż nic o nim nie słyszałaś?..
— I owszem, słyszałam; nie wiedziałam jednak, że ten mały konik jest przeznaczony dla Waszej królewskiej mości; teraz, wiedząc o tem, nie mogę go przyjąć.
— Czy duma nie pozwala ci tego uczynić, baronowo?
— Nie, pani; przeciwnie, uszanowanie.