Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/597

Ta strona została przepisana.

przebiegała schody, pani de Nevers wymieniła z królową kilka ceremonialnych ukłonów; towarzysząca jej szlachta oddaliła się.
— Gillonno! — zawołała Małgorzata, skoro drzwi za ostatnim z nich zamknęły się — uważaj żeby nikt nam nie przeszkodził.
— Tak — powiedziała księżna — potrzebujemy pomówić o rzeczach bardzo ważnych.
I wziąwszy krzesło, bez proszenia usiadła, będąc pewną, iż nikt nie przeszkodzi tej zażyłości, w jakiej zostawała z królową Nawarry.
— No i cóż? — zapytała Małgorzata z uśmiechem — cóż porabia nasz wielki niszczyciel rodu ludzkiego?
— Kochana królowo — powiedziała księżna — przysięgam ci, że on jest jakąś mitologiczną figurą. Jego dowcip jest nieporównany i niewyczerpany. Czasami powie coś tak dowcipnego, iż nawet zmusiłby do śmiechu człowieka leżącego na marach. Zresztą, jestto największy bezbożnik, jaki tylko kiedykolwiek istniał w ludzkiem ciele katolika. Przepadam za nim; a ty cóż robisz ze swoim Apollinem?
— Niestety! — zawołała Małgorzata, wzdychając.
— A! a! co za niestety! przestraszasz mnie, królowo; czyżby grzeczny La Mole miał być zbyt