Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/607

Ta strona została przepisana.



Rozdział VII.
ODJAZD.

Nazajutrz bezpromienne słońce, jak to zwykle bywa w jesieni, weszło z po za pagórków otaczających Paryż.
Już od dwóch godzin, na podwórzach Luwru dawał się spostrzegać wielki ruch.
Wspaniały arabczyk, muskularny chociaż wysmukły, o jelenich nóżkach, na których się krzyżowały liczne żyły, uderzając kopytami, strzygąc uszyma, i parskając z nozdrzów ogniem, oczekiwał na podwórzu na Karola IX-go, który daleko więcej niecierpliwił się, jak jego koń, albowiem Katarzyna zatrzymała go w galeryi, ażeby, jak mówiła, pomówić z nim o ważnych rzeczach.