Oboje znajdowali się w galeryi oszklonej. Katarzyna była blada, zimna i obojętna, jak zwykle; przeciwnie, Karol IX-ty drżał, gryzł paznokcie i smagał pejczem swoje dwa ulubione psy, pokryte drucianemi kolczugami, ażeby dzik nie mógł ich kaleczyć cięciami swych kłów, i ażeby mogły bezkarnie napastować tego strasznego zwierza.
Na piersiach miały małe tarcze z herbem Francyi, naksztalt tych, jakie nosili paziowie, którzy nieraz zazdrościli tego przywileju, szczęśliwym psom, ulubieńcom.
— Karolu — powiedziała Katarzyna — tylko ty i ja wiemy o przybyciu Polskich posłów.
Jednakowoż, Boże, przebacz mi! zdaje mi się, iż król Nawarry postępuje tak, jak gdyby o tem wiedział. Pomimo to, iż się wyrzekł protestantyzmu, czemu ja nigdy nie wierzyłam, jest jeszcze w stosunkach z hugonotami. Czy nie uważałeś, jak od kilku dni często wychodzi z domu? Teraz ma i pieniądze, których nigdy nie miał, kupuje konie, broń, a w dżdżyste dni, od rana do nocy ćwiczy się w fechtunku.
— Eh! mój Boże, matko — zawołał Karol IX-ty, zniecierpliwiony — czy czasem nie myślisz, iż ma zamiar zabić mnie, lub mego brata
Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/608
Ta strona została przepisana.