jutro lub pojutrze. Możemy go uwięzić po polowaniu! dzisiaj wieczorem..... dzisiaj w nocy....
— No, to rzecz inna. Dobrze, pomówimy o tem jeszcze później. Po polowaniu, zobaczemy.
Do widzenia! Risque-Tout, do nogi. I ty także buntujesz się przeciwko mnie.
-Karolu! — powiedziała Katarzyna, zatrzymując go za rękę, i odważając się usłyszeć nowy wybuch króla, za to nowe zatrzymanie — jabym sądziła, żeby było najlepiej natychmiast napisać rozkaz uwięzienia, a wykonać go wieczorem lub nocą.
— Ja mam tedy szukać pargaminu, pisać rozkaz, chodzić po pieczęć, kiedy na mnie czeka polowanie; nie, ja czekać nie lubię. Na szatana! Już idę.
— Lecz nie, nie chcę cię zatrzymywać, przewidziałam wszystko; chodź do mnie.
Katarzyna, szybko, jakby miała najwięcej lat dwadzieścia, otworzyła drzwi prowadzące do jej gabinetu, i wskazała królowi kałamarz, pióro, pargamin, pieczęć i zapaloną woskową świecę.
Król wziął pargamin, i szybko przebiegł go oczyma: