Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/613

Ta strona została przepisana.

— Dobrze! — powiedział król, podpisując rozkaz. — A więc już rzecz skończona. Do widzenia, matko.
Karol, otoczony swemi psami, wybiegł z gabinetu, wesół, iż tak tanim kosztem uwolnił się od Katarzyny.
Na Karola IX czekano z niecierpliwością wszyscy wiedzieli, jak był akuratny w odjazdach na polowania, dziwili się więc, iż się opóźnia.
Dlatego też, skoro tylko wyszedł, myśliwi przywitali go wiwatem, dojeżdżacze trąbieniem w rogi, konie rżeniem, a psy ujadaniem. Krzyk ten, na blade policzki króla wywołał lekkie rumieńce. Karolowi mocniej zabiło serce — na chwilę odmłodniał i był szczęśliwym.
Król potrzebował dosyć czasu, ażeby przywitać całe świetne zgromadzenie; kiwnął głową księciu d’Alençon, ręką przesłał pocałunek siostrze Małgorzacie i otarł się o Henryka, udając iż go nie spostrzega.
Potem dosiadł konia rasy arabskiej, który zaczął stawać dęba. Lecz po trzech lub czterech skokach poczuł, z jakim jeźdźcem ma do czynienia, natychmiast się też ustatkował.
Rogi znowu się odezwały i król wyjechał z Luwru, otoczony orszakiem, składającym się z księcia d’Alençon, króla Nawarry, Małgorzaty,