Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/617

Ta strona została przepisana.

Dojeżdżacz upewnił go, iż widział dzika w legowisku i ręczył za niego.
Zastawiono śniadanie.
Król, wypiwszy szklankę węgierskiego wina, zaprosił damy do stołu; sam zaś z niecierpliwością, udał się dla obejrzenia stanowiska i zobaczenia sfory; polecił, iżby nie rozsiodływano jego konia.
Podczas gdy król odbywał tę wycieczkę, przybył książę Gwizyusz.
Książę był uzbrojony od stóp do głowy, raczej na bitwę niż na polowanie; towarzyszyło mu ze dwudziestu lub trzydziestu dworzan, również uzbrojonych.
Książę Gwizyusz natychmiast wywiedział się, gdzie był król, udał się do niego i wkrótce powrócił z nim razem do towarzystwa.
Punkt o godzinie dziewiątej król dał sygnał, zadąwszy w róg, a wszyscy, dosiadłszy koni, udali się na umówione miejsce.
Podczas jazdy Henryk jeszcze raz znalazł sposobność zbliżenia się do żony.
— No i cóż, nie wiesz czego nowego? — zapytał.
— Nie: chyba tylko to, że brat Karol jakoś dziwnie na ciebie spogląda.