Ta strona została przepisana.
— I ja to samo już spostrzegłem — odpowiedział Henryk.
— Czy przedsięwziąłeś stosowne środki ostrożności?
— Mam na piersiach stalową kolczugę, za pasem wyborny nóż hiszpański, pśiczasty jak igła, ostry jak brzytwa, którym przebijam dublony.
— Niech cię Bóg ma w swojej opiece — szepnęła Małgorzata.
Dojeżdżacz, pełniący obowiązki przewodnika, dał znak, że już są w blizkości legowiska.