Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/622

Ta strona została przepisana.

— Przyznaję.
— Weź dwunastu ludzi, na których możnaby liczyć; nawet więcej, jeśli będzie potrzeba.
— Rozumiem to. Lecz proszę Waszej królewskiej mości, gdzie mam porwać króla Nawarry?...
— Gdzie ci będzie wygodniej.
— Radbym to zrobić w takiem miejscu, ażeby ono samo dawało mi rękojmię bezpieczeństwa.
— To w którym z królewskich pałaców. Cóżbyś też, naprzykład, powiedział o Luwrze?
— A w jakiej części Luwru?
— W jego własnym pokoju.
Maurevel ukłonił się.
— Kiedy, pani?..
— Dzisiaj wieczorem, albo lepiej w nocy.
— Dobrze, Najjaśniejsza pani. Teraz Wasza królewska mość pozwolisz mi zapytać jeszcze o jednę rzecz?
— O cóż przecie.
— Jak mam go traktować, jak szanować, jak uważać, jego stan.
— Szanować!.. uważać jego stan!.. — zawołała Katarzyna. — Lecz, zdaje mi się, że król Francyi dla nikogo nie powinien znać uszanowa-