Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/648

Ta strona została przepisana.

— Dobrze!... — rzekł d’Alençon, ze zwykłą ostrożnością — mów, Henryku, słucham cię.
— Kiedy już wszystko powiem ci, Franciszku, zobaczysz zaraz, jakie są moje zamiary; zwierzenie, które ci chcę uczynić, wyłącza wszelki rozsądek, wszelką ostrożność. Skoro ci to opowiem, jednym wyrazem możesz mnie zgubić.
— Cóż to takiego?... — zapytał Franciszek, zaczynając się lękać.
— A jednak — mówił dalej Henryk — długo nie mogłem się zdecydować, żeby ci to powiedzieć, szczególnie zaś po twojej dzisiejszej niedomyślności.
— Prawdziwie, nie pojmuję, co chcesz powiedzieć, Henryku — rzekł zbladły Franciszek.
— Muszę ci oznajmić, mój bracie, że hugonoci zrobili mi niektóre przedstawienia.
— Jeden z nich, pan de Mouy de Saint-Phale, syn mężnego de Mouy’a, zamordowanego przez Maurevela, znasz go...
— Tak.
— Przyszedł więc do mnie, z narażeniem własnego życia, na to tylko, ażeby mi dowieść, iż jestem w niewoli.
— A! i jakąż dałeś mu odpowiedź?
— Mój bracie, wiesz, że szczerze kocham