Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/65

Ta strona została przepisana.

pewnością, co się stało lub stanie pod murami Orleanu.
Nie wzruszył bynajmniej Colignyego ten ostry pocisk księcia Gwizyusza, który go widocznie wymierzył, dla przypomnienia mu śmierci Franciszka Gwizyusza, swego ojca, zabitego pod Orleanem, przez niejakiego Poltrot de Méré, z namowy, jak mniemano, admirała.
— Zawsze jestem czarnoksiężnikiem — odparł zimno i poważnie admirał — ile razy chcę dokładnie dowiedzieć się o tem, co się tyczy spraw moich, lub mego króla. Mój goniec przybył z Orleanu przed godziną i, dzięki poczcie, odbył przez jeden dzień trzydzieści dwie mile. Pando La Mole, który jedzie na własnym koniu, robi tylko dziesięć mil dziennie, przybędzie więc dopiero dwudziestego czwartego. Otóż i cała magia.
— Wybornie, mój ojcze!... — zawołał Karol IX-ty. — Pokaż tym młokosom, że nie tylko wiek, lecz i mądrość ubieliła twe włosy; niech oni sobie mówią o turniejach, miłostkach, a my pomówmy o wojnie; dobrzy doradcy są podporą królów. Idźcie, panowie, muszę się rozmówić z admirałem.
Obaj młodzieńcy wyszli; najprzód król Nawarry, a za nim książę Gwizyusz, lecz za drzwia-