Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/654

Ta strona została przepisana.

Hugonoci lubią, cię: twoja powierzchowność skromna, twoje wysokie położenie, nakoniec przychylność, jaką, im zawsze okazywałeś, wszystko to pobudza ich do ofiarowania ci usług.
— Lecz partya jest podzielona. Twoi nie zechcą być moimi?
— Obowiązuję się zjednać ich dla ciebie za pomocą dwóch środków.
— A to jakich
— Najprzód, zaufaniem jakie we mnie naczelnicy pokładają; następnie, obawą, że Wasza książęca mość znając ich z nazwiska.
— Lecz któż mi ich wymieni?
— Ja!
— I uczynisz to?
— Słuchaj, Franciszku: mówiłem ci już, że tylko ciebie tutaj lubię... być może, że pochodzi to ztąd, iż jesteś tak jak i ja prześladowany; żona moja również bardzo do ciebie jest przywiązaną.
Franciszek zaczerwienił się z zadowolenia.
— Wierz mi, mój bracie — mówił dalej Henryk — weź tę sprawę na siebie, i panuj nad Nawarrą; i bylebyś mi tylko zostawił u stołu miejsce i jaki piękny las, w którym mógłbym polować, będę szczęśliwym.