Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/66

Ta strona została przepisana.

mi, ozięble nawzajem się ukłoniwszy, każdy poszedł w swoję stronę.
Coligny śledził ich oczyma z jakąś niespokojnośmą; gdyż skoro tylko zobaczył razem tych dwóch ludzi, wzajemną nienawiścią pałających, obawiał się zawsze jakiego smutnego wypadku.
Karol IX-ty zrozumiał jego myśl, zbliżył się do niego i, wziąwszy go za rękę, powiedział:
— Bądź spokojny, mój ojcze, wszak na to tu jestem, ażeby utrzymać każdego w posłuszeństwie i w granicach przyzwoitości. Jestem prawdziwym królem od czasu, jak moja matka nie jest już królową; ona zaś przestała być nią, skoro tylko Coligny został moim ojcem.
— O!... Najjaśniejszy panie!... królowa Katarzyna...
— Swarliwa kobieta. Z nią niepodobna żyć w spokoju. Jej katolicy włoscy są jakby wściekli, wszystko tylko niszczą; ja zaś przeciwnie, nie tylko chcę wszystkich uśmierzyć, lecz i ustalić władzę protestantów. Reszta jest bardzo rozwiązłą, mój ojcze, i gorszy mnie swemi miłostkami i rozpustą. Czyż mam ci wyznać otwarcie?... — mówił dalej Karol IX-ty podwajając, swoję szczerość — nie dowierzam nikomu z otaczających mnie, wyjąwszy nowym mym przyjaciołom. Pycha Tavannesa podejrzana. Vieille--