Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/663

Ta strona została przepisana.

buchami dającego się słyszeć śmiechu, zbliżył się do jadalnego pokoju.
— Biedny Henryś — powiedział. -Bawi się, nie przewidując żadnego nieszczęścia.
— To ja — rzekł Karol, podnosząc portyerę i ukazując śmiejące się oblicze.
Małgorzata wydała przeraźliwy krzyk.
Ta śmiejąca twarz sprawiła na niej wrażenie głowy Meduzy.
Siedząc na wprost portyery, natychmiast poznała Karola.
Dwaj młodzieńcy zwrócili się do króla tyłem.
— Jego królewska mość! — zawołała przestraszona Małgorzata.
I wstała.
Wszyscy prawie potracili głowy.
Tylko Coconnas wcale się nie zmieszał.
Zerwał się szybko, lecz tak niezręcznie, że wstając, wywrócił stół, a z nim wszystko, co się na wierzchu znajdowało: szkła, talerze i świece...
W jednej chwili, zupełna ciemność i grobowa cisza, zaległy pokój.
— Uciekaj!... — szepnął Coconnas do La Mola — śmielej! śmielej!
La, Mole nie dał sobie tego dwa razy powiedzieć. i rzucił się do muru, szukając rękoma sy-