że jestem twoim przyjacielem, spojrzał na mnie z ukosa.
— Sądzisz więc, że mu źle o mnie mówiono?
— Przeciwnie, obawiam się, czy czasem nie zanadto dobrze. Lecz rzecz nie o to idzie; zdaje się, że damy mają zamiar udać się na ulicę Roide-Sicile, i my musimy być ich przewodnikami.
— Niepodobna!... wiesz sam przecież...
— Jakto, niepodobna?
— No! mamy dzisiaj służbę u Jego książęcej mości.
— Kroćset dyabłów! na honor prawda! zawsze zapominam, że ze szlachty mieliśmy zaszczyt przemienić się w lokajów.
I dwaj przyjaciele pobiegli objaśnić królowę i księżnę, że im koniecznie należy się znajdować przynajmniej przy rozbieraniu księcia d’Alençon.
— Dobrze! — powiedziała księżna — my udamy się same.
— A czy wolno zapytać, dokąd się panie oddalają? — zapytał Coconnas.
— O! jesteś pan za bardzo ciekawy — odpowiedziała księżna — Quere et invenies.
Dwaj młodzieńcy skłonili się i pędem pobigli do mieszkania księcia d’Alençon[1].
- ↑ Brakujący fragment uzupełniono na podstawie wydania Królowa Margo Alexandra Dumas Tom IV str. 13-14 rok wydania 1848 Warszawa w Drukarni Jana Jaworskiego