— Chodźmy; niema się nad czem namyślać — rzekł sierżant do człowieka, mającego iść z nim do sypialni króla.
— Tak — dodał Maurevel.
— Biedny król Nawarry!... — rzekł któryś ze zbirów. — Już widać w niebie było zapisane, że on nie umknie.
— I tu na ziemi także — powiedział Maurevel, biorąc z rąk sierżanta rozkaz Katarzyny, i chowając go w zanadrze.
Maurevel włożył w zamek klucz, który otrzymał z rąk Katarzyny, i zostawiwszy dwóch ludzi u zewnętrznych drzwi, wszedł z czterema do przedpokoju.
— A! a!... — rzekł Maurevel, usłyszawszy głośne chrapanie. — Zdaje się, że znajdziemy tutaj to, czego szukamy.
Orthon, myśląc że wszedł król, pośpieszył na przeciw niego; lecz nagle znalazł się pośród pięciu uzbrojonych ludzi.
Na widok złowrogiej twarzy Maurevela zwanego zbójcą królewskim, wierny sługa cofnął się, i stanąwszy przed drugiemi drzwiami, powiedział:
— Kto jesteście, i czego potrzebujecie?
— W imieniu króla — odpowiedział Maurevel — gdzie jest król Nawarry?
Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/684
Ta strona została przepisana.