je miejsce. Zbliż się, zbliż, stary wojowniku.
I Karol IX-ty przyciągnąwszy do siebie admirała de Coligny, z uszanowaniem schylonego, dotknął ustami jego posiwiałej głowy.
Admirał wyszedł, ocierając spadającą łzę.
Karol IX-ty, dopóty za nim spoglądał, dopóki go nic stracił z oczów, i tak długo przysłuchiwał się, aż zupełnie ucichł jego ciężki chód; potem, jak zazwyczaj, pochyliwszy na piersi swą głowę, udał się wolnym krokiem do zbrojowni.
Gabinet ten był najulubieńszym pokojem króla; tutaj uczył się fechtować od Pompée’go a poezyi od Ronsard’a.
Tutaj zgromadził on mnóstwo odpornej i zaczepnej broni w najlepszym gatunku.
Wszystkie ściany były pokryte siekierami, tarczami, dzidami, halabardami, pistoletami i muszkietami; dnia nawet dzisiejszego, przyniósł mu słynny puszkarz przepyszną rusznicę.
Karol IX-ty wszedł więc, jakieśmy już wyżej powiedzieli, do tego gabinetu, i, zamknąwszy główne drzwi, podniósł kobierzec zakrywający mały korytarzyk.
Korytarzyk ten prowadził do pokoju,
Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/70
Ta strona została przepisana.