Ponieważ tenże nie rozbierał się, toaleta więc jego nie długo trwała.
Karol był szczęśliwy i uśmiechający jak rzadko.
Godziny, które przepędzał w tym małym domku na ulicy des Barres, były jego najmilszemi godzinami życia.
Obaj przeszli przez sypialnię.
Marya spała w łóżku.
Dziecię spoczywało w kolebce.
I matka i dziecię uśmiechali się we śnie.
Karol spojrzał na nich z niewypowiedzianą czułością.
Potem, obróciwszy się do króla Nawarry, rzekł:
— Henrysiu! jeśli dowiesz się, jaką usługę oddałem ci tej nocy, i jeśli mi wydarzy się kiedy jakie nieszczęście, wspomnij sobie na to dziecię, spoczywające w kolebce.
Potem, nie dając Henrykowi czasu na odpowiedź, pocałował Maryę i syna w czoło, i dodał:
— Do widzenia, moje aniołki.
I wyszedł.
Henryk szedł za nim, pogrążony w dumaniach.
Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/732
Ta strona została przepisana.