Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/745

Ta strona została przepisana.

Było zupełnie cicho.
Lecz Karolina powiedziała mu, żeby poszedł do siebie; było więc widocznem, że nie miał się czego obawiać.
Wszedł więc.
Rzucił bystre spojrzenie w przedpokoju; przedpokój był pusty; lecz nic mu jeszcze nie wskazywało, co się tu wydarzyło.
— W rzeczy samej — rzekł. — Orthona niema.
I przeszedł do drugiego pokoju.
Tu, wszystko miał sobie wyjaśnione.
Pomimo, że nie żałowano wody, wielkie czerwone plamy rysowały się na podłodze; złamany stół, zasłony u łóżka porozdzierane szpadami. kulą rozbite weneckie zwierciadło, krwawy ślad ręki wyciśniony na ścianie — wszystko to dowodziło, że spokojny teraz pokój był świadkiem walki morderczej.
Henryk niespokojnem spojrzeniem obrzucił te wszystkie szczegóły, powiódł ręką po mokrem od potu czole, i rzekł:
— A! rozumiem teraz, jaką usługę wyświadczył mi król. Chciano mnie zamordować. A... A!... de Mouy! co się stało z de Mouy’em?... Nędznicy! czyżby go zabili!
I, naglony żądzą dowiedzenia się prawdy,