Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/75

Ta strona została przepisana.

— Najjaśniejszy panie — wyjąknął — chciej wiedzieć...
— Już wiem — rzekł Karol IX-ty, coraz bardziej przenikając Maurevela swemi oczami, które ze szklanych stały się prawie płomienistemi — wiem, że chciałeś zabić w Moncontour pana admirała, wiem, że ci się to nie udało i że przeszedłeś do armii księcia Andegaweńskiego, naszego brata; nakoniec wiem i to, żeś po drugi raz przeszedł na stronę książąt i wpisałeś się do oddziału pana de Mouy dc Saint-Phale?
— O! Najjaśniejszy panie.
— Odważnego szlachcica z Pikardii — nie przestawał mówić król.
— Najjaśniejszy panie — zawołał Maurevel — nie dobijaj mnie!
— Był to zacny oficer — mówił ciągle Karol IX-ty, na którego twarzy malował się wyraz prawie zwierzęcego okrucieństwa — przyjął cię, jak syna, dał ci mieszkanie, odzież i jedzenie.
Maurevel ciężko westchnął.
— Nazywałeś go, zdaje mi się, swoim ojcem — mówił król bez litości — i czuła przyjaźń łączyła cię z młodym de Mouy, jego synem.