u księżnej de Nevers i dopiero nad ranem powróciła do domu.
Natychmiast położyła się do łóżka, lecz nie mogła zasnąć i drżała na najmniejszy szelest.
W podobnem usposobieniu duszy, usłyszała nagle pukanie do skrytych drzwi; kazała dowiedzieć się Gillonnie, co to za gość i wpuścić go.
Henryk zatrzymał się we drzwiach; nic w nim nie oznajmiało obrażonego męża; zwykły uśmiech igrał na jego ustach i żaden muskuł twarzy nie zdradzał strasznych wzruszeń, których doznał w kilku zaledwie godzinach.
Spojrzeniem zdawał się pytać Małgorzatę, czy pozwoli mu zostać z nią sam na sam.
Małgorzata zrozumiała to spojrzenie i dała znak Gillonnie, żeby się oddaliła.
— Pani — rzekł wtedy Henryk — znam twoje przywiązanie do przyjaciół i boję się, żem przyszedł udzielić ci nieprzyjemną wiadomość.
— Jaką, panie — zapytała Małgorzata.
— Jeden z naszych najlepszych sług jest w tej chwili bardzo skompromitowanym.
— Kto taki?
— Kochany hrabia de La Mole.
— Pan hrabia de La Mole! Jakto?
— Z powodu wypadku dzisiejszej nocy.
Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/751
Ta strona została przepisana.