— Dlaczego pan de La Mole nie był przy tobie, jak tego jego obowiązek wymagał?
— Uwolniłem go.
— Dobrze; możesz iść — rzekł Karol.
Książę d’Alençon skierował się ku drzwiom i wyszedł.
— Nie tędy — rzekł Karol — a tędy.
I wskazał mu drzwi, które prowadziły do pokoju mamki.
Karol nie chciał, żeby Franciszek spotkał się z Henrykiem.
Nie wiedział, że się oni przed chwilą widzieli, i że ta chwila była dostateczną do wzajemnego porozumienia.
Za danym przez Karola znakiem, Henryk wszedł.
Henryk nie czekał, aż go się Karol zapyta.
— Najjaśniejszy panie!... — powiedział. — Wasza królewska mość w samą porę przysłałeś po mnie, gdyż sam chciałem iść do ciebie i prosić o sprawiedliwość.
Karol zmarszczył brwi.
— Tak, sprawiedliwości!... — powiedział Henryk. — Przedewszystkiem, dziękuję Waszej królewskiej mości, żeś mnie wziął ze sobą wczoraj wieczorem; gdyż tym sposobem uratowałeś
Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/759
Ta strona została przepisana.