Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/761

Ta strona została przepisana.

wszystkich, co się znajdowali na wczorajszem polowaniu.
— Tak, to prawda, Henrysiu — rzekł król — lecz cóż robić... Twierdzą, że knujesz spisek.
— Przeciw komu?
— Przeciw mnie.
— Gdybym knuł spisek przeciwko Waszej królewskiej mości, dosyćby mi było wszystko pozostawić biegowi wypadków, kiedy koń twój, Najjaśniejszy panie, mając strzaskaną nogę, nie mógł powstać, i gdy rozjuszony dzik rzucił się prosto na Waszą królewską mość.
— Na szatana! on ma słuszność, moja matko.
— Lecz któż był u ciebie dzisiejszej nocy?
— Pani!... — powiedział Henryk — w czasie, kiedy niewielu ośmiela się odpowiadać za siebie, nigdy nie będę odpowiadał za innych. Wyszedłem z domu o godzinie siódmej wieczorem; o dziesiątej, mój brat Karol uprowadził mnie z sobą: przez całą noc na krok go nie odstąpiłem. Nie mogłem na raz być z Jego królewską mością i wiedzieć, co się dzieje u mnie.
— Lecz nie mniej jest prawdą, że jeden z twoich ludzi zabił dwóch żołnierzy Jego kró-