Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/763

Ta strona została przepisana.

— Niemam nic temu do zarzucenia — odparł Bearneńczyk. — Lecz mi się zdaje, że w tym przypadku nie należało przywoływać i wypytywać mnie, co nie byłem w domu, lecz pana de La Mole, który jak powiadasz, znajdował się w moim pokoju. Jednak — dodał Henryk — muszę zrobić Waszej królewskiej mości jednę uwagę...
— Cóż takiego?
— Gdybym ja zobaczywszy rozkaz przez mego króla podpisany, zaczął się bronić zamiast być posłusznym, byłbym winnym i zasłużyłbym na najsroższą karę; lecz to nie byłem ja, tylko nieznajomy, którego ten rozkaz w niczem się nie tyczył; chciano go niesłusznie uwięzić, bronił się więc, nawet za nadto dobrze, lecz miał do tego prawo.
— Jednak... — szepnęła Katarzyna.
— Pani — rzekł Henryk — czy w rozkazie było powiedzianem, żeby mnie uwięziono?
— Tak — odpowiedziała Katarzyna — i Jego królewska mość sam go podpisał.
— Lecz oprócz tego, czy rozkaz mieścił w sobie, iżby w razie mej nieobecności uwięziono tego, kogo znajdą na mojem miejscu?
— Nie — odpowiedziała Katarzyna.
— A więc — odparł Henryk — jeśli nie dowiodą, że knuję spisek, i że człowiek, który był