Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/775

Ta strona została przepisana.

— Oto masz tę wadę, iż mając dobry wzrok, nie widzisz tak dobrze, jakbyś powinien widzieć.
— A! a! — zawołał Henryk — Najjaśniejszy panie, miałżebym być krótkowidzem?
— E! jeszcze gorzej; jesteś ślepym...
— Lecz — przerwał bearneńczyk — czy czasem nieszczęście nie dotyka mnie wtedy tylko, gdy zamknę oczy?
— Być może, że i masz słuszność. W każdym jednak razie otworzę ci oczy.
— Bóg rzeki: Stań się światło i światło się stało. Wasza królewska mość jesteś reprezentantem Boga na ziemi, możesz więc to samo uczynić na ziemi, co Bóg w niebie. Słucham cię, Najjaśniejszy panie.
— Kiedy książę Gwizyusz wczoraj wieczorem mówił ci, że spotkał twoję żonę z jakimś kochankiem, nie chciałeś temu wierzyć?
— Najjaśniejszy panie — powiedział Henryk — czyż mogłem sądzić, iżby siostra Waszej królewskiej mości mogła popełnić taką niedorzeczność?
— A kiedy ci powiedział, że twoja żona udała się na ulicę Cloche-Percée, jeszcze tembardziej nie chciałeś temu wierzyć?
— Lecz jakżeż mogłem przypuszczać, Naj-