Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/779

Ta strona została przepisana.

— Najjaśniejszy panie — powiedział Henryk — rozważywszy...
— Co?
— Wasza królewska mość zapewne pojmujesz, iż ja nie mogę być uczestnikiem w podobnej wyprawie. Zdaje mi się, że moja obecność byłaby niedorzeczna. Zresztą wypadek ten tak blisko mnie się dotyczę, iż moje w nim uczestnictwo policzą mi na karb srogości. Wasza królewska mość mścisz się na młokosie, który śmiał spotwarzyć moją żonę; mścisz się na nim jako brat za sławę swej, siostry; jestto rzeczą bardzo sprawiedliwą.
Lecz jeżeli ja sam uczestniczyć będę w wymiarze kary, w takim razie moje wdanie się, z aktu sprawiedliwości uczyni akt zemsty. Nie będzie to kara, lecz morderstwo; moja żona nie będzie wtedy spotwarzoną... lecz winną.
— Henrysiu, dobrze mówisz; właśnie przed chwilą powiedziałem matce, iż masz dyabli rozum.
I Karol z łaskawością spojrzał na Henryka, kłaniającego mu się za ostatnią grzeczność.
— Zresztą — dodał Karol — sądzę, że byłbyś zadowolonym, gdybyś się pozbył tego gacha?
— Wszystko, co Wasza królewska mość przedsięweźmiesz, uznam za dobre — odpowiedział król Nawarry.