Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/800

Ta strona została przepisana.

— Ja... — wyjąkał Karol — szukam... pana de La Mole.
— Pana de La Mole?...
— Tak... gdzież on jest?
Małgorzata wzięła brata za rękę i przyprowadziła go do okna.
W tej chwili dwóch ludzi pędziło konno w wielkim galopie, jeden z nich, na znak pożegnania, wywijał w powietrzu białą atłasową szarfą.
Byli to: La Mole i Orthon.
Małgorzata wskazała paluszkiem Karolowi tych dwóch ludzi.
— Cóż to ma znaczyć? — zawołał Karol.
— To ma znaczyć — odpowiedziała Małgorzata — że książę d’Alençon może schować jedwabny sznurek do kieszeni, a panowie Andegaweński i Gwizyusz mogą włożyć szpady do pochew, ponieważ napróżnoby strawili dzisiejszą noc czekając w korytarzu na pana de La Mole.