świst pierwszej kuli, zemknąłby; gdy tymczasem Henryk zwycięzca... ten, to zupełnie co innego!... Zawsze z pałaszem w ręku, zawsze na czele, czy pieszo, czy konno!... Bij, zabij, rąb, morduj! Ah! ten Henryk do togo stworzony; pod nim polacy będą się bili od rana do wieczora, od Nowego Roku do świętego Sylwestra. Prawda, że kiepsko pije, ale za to dobry żołnierz! Kochany Henryk będzie w swojej sferze! Dalej! dalej! w pole! do boju! Uderzyć w bębny i kotły. Niech żyje król! niech żyje zwycięzca! Czyż to nie mała cześć i sława dla Walezyuszów?... Wprawdzie może zginąć; lecz, na szatana! będzie to śmierć zaszczytna!
Katarzyna zadrżała.
— Powiedz raczej — zawołała Katarzyna — że chcesz oddalić od siebie Henryka; powiedz, że nienawidzisz swego brata.
— A więc zgadłaś to! — zawołał Karol, wybuchając gwałtownym śmiechem — zgadłaś, że go nienawidzę? A choćby też i tak było... Ja, ja miałbym kochać mego brata? Za co? Ha, ha, ha! I czemuż się nie śmiejesz moja matko?...
I w miarę tego jak Karol mówił, blade jego policzki zakwitły gorączkowym rumieńcem.
Wkrótce potem dodał:
— Alboż on mnie kocha?... A ty, matko,
Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/815
Ta strona została przepisana.