Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/818

Ta strona została przepisana.

— Najjaśniejszy panie, źle tłomaczysz moje słowa, nazwałam Henryka moim synem, bo on ma mnie opuścić. W tej chwili jego bardziej kocham aniżeli innych, bo też jego mogę prędzej stracić. Czyż zbrodnią jest, że matka nie chciałaby się rozstać ze swem synem?...
— A ja mówię ci, że opuści cię, że opuści Francyę, że pojedzie do Polski najdalej za dwa dni, a jeżeli dodasz choć słówko, pojedzie jutro, a jeżeli nie przestaniesz marszczyć czoła, i tak groźnie patrzeć na mnie, zaduszę go dzisiaj wieczór, tak jak chciałaś, ażebym wczoraj zadusił kochanka siostry Margot. Tylko; że mój braciszek nie wymknie mi się jak La Mole.
Na tę groźbę, Katarzyna spuściła głowę, lecz wkrótce podnosząc ją, rzekła:
— Ah! moje biedne dziecię, twój własny brat chce cię zabić. Lecz nie obawiaj się, twoja matka cię obroni.
— Ah!... zaczynasz się ze mnie naigrawać — zawołał Karol — na krew Chrystusa! on zginie nie wieczorem, lecz teraz, natychmiast. Hej!.. broni!., sztyletu!... noża!.. Hej!
I Karol, napróżno szukając broni w pokoju, spostrzegł mały sztylecik za pasem Katarzyny, wyrwał jej go, i wybiegł z pokoju, chcąc zamor-