Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/819

Ta strona została przepisana.

dować Henryka Andegaweńskiego, gdziekolwiek by go znalazł.
Lecz w przedpokoju siły nagle go opuściły; wyciągnął ręce, upuścił sztylet, krzyknął przeraźliwie, i potoczył się na podłogę.
Krew rzuciła mu się w obfitości ustami, uszami i nosem.
— Boże!... — jęknął król — zamordują mnie... do mnie!... do mnie!..
Katarzyna widziała jak Karol upadł i nieporuszona przypatrywała mu się przez chwilę; potem pomiarkowawszy, nie z powodu macierzyńskiej czułości, lecz dla niebezpieczeństwa, w jakiem się król znajdował, otworzyła drzwi i zawołała:
— Król zasłabł. Ratunku!... Ratunku!..
Na ten krzyk, mnóstwo służących, wojskowych i dworzan, otoczyło słabego króla.
Wkrótce potem przybiegła jakaś kobieta, a roztrąciwszy tłum, uniosła na swych rękach Karola, bladego jak trup.
— Mamko, chcą mnie zabić, chcą mnie zabić! — przemówił król, oblany potem i zbroczony krwią.
— Ciebie, Karolu, zabić — krzyknęła kobieta, obrzuciwszy wszystkich tak dzikiem spojrze-