Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/845

Ta strona została przepisana.

bnostka droga dla niego nie dla swej wartości, lecz dlatego, że należała do niej.
La Mole, jak jastrząb rzucał się na swą zdobycz, przyciskał ją do serca, a Małgorzata nie opuszczała wprzódy balkonu, dopóki nie usłyszała ginącego tententu jego konia, pędzącego galopem skoro przybywał, a oddalającego się leniwym krokiem.
Otóż dlaczego Małgorzata była spokojną o los swego kochanka, któremu jednak, obawiając się szpiegów, nie pozwalała się widzieć ze sobą inaczej.
Schadzki te wieczorne trwały codziennie od dnia ucieczki La Mola.
Tymczasem, dzień naznaczony dla przyjęcia posłów Polskich zbliżał się.

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Wieczorem, w wigiliję dnia, w którym miało być posłuchanie, Małgorzata wyszła na balkon.
Była dziewiąta.
Wszyscy byli zajęci przygotowaniami na dzień następny.
Zaledwie Małgorzata stanęła na ganku, La