— Zdaje się, że czeka; lecz czegóż Wasza królewska mość żądasz? — zapytała Małgorzata.
— E! do stu piorunów! chcę, żeby tutaj przyszedł!
— Żeby tutaj przyszedł! — zawołała Małgorzata, z zadziwieniem spojrzawszy na Henryka.
— Jak mogłeś coś podobnego wyrzec, Najjaśniejszy panie! Człowiek, którego król chciał zabić... którego wszyscy znają... Żeby tutaj przyszedł! powiadasz; lecz czyż to jest podobieństwem? Czyli drzwi są zrobione w Luwrze dla tych...
— Którzy są zmuszeni uciekać oknem, chcesz pani powiedzieć.
— Tak jest; Wasza królewska mość dopełniłeś mej myśli.
— Bardzo dobrze. Lecz jeżeli są już dobrze obeznani z drogą przez okno, niech więc przyjdą do mnie przez okno, skoro drzwiami na żaden sposób przyjść nie mogą. To bardzo proste.
-Tak pan sądzisz? — powiedziała Małgorzata, rumieniąc się z ukontentowania przy myśli o schadzce z kochankiem.
— Tak.
— Lecz jakim sposobem mógłby się tutaj dostać? — zapytała królowa.
— Czyżbyś pani nie schowała sznurowej