Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/852

Ta strona została przepisana.

Małgorzata uśmiechnęła się i przywiązała drabinkę.
— Pokaz się pani lepiej, wyjdź pani dalej na ganek — mówił Henryk, chowając się za węgieł pokoju — teraz pokaz pani drabinkę. Na piekło! jestem pewny, ze de Mouy wejdzie.
W samej rzeczy, w dziesięć minut później, człowiek drżący z radości stanął na balkonie, a widząc, że królowa nie idzie naprzeciwko niego zatrzymał się kilka chwil na miejscu.
Lecz zamiast Małgorzaty, zbliżył się doń Henryk.
— A to nie de Mouy, lecz pan de La Mole — powiedział król. — Dobry wieczór, panie de La Mole; wejdź pan, proszę pana.
La Mole stanął jak wryty.
Gdyby jeszcze nie stał na balkonie, lecz na drabince, bezwątpienia zleciałby na głowę.
— Chciałeś pan pomówić z królem Nawarry o interesach nie cierpiących żadnej zwłoki — powiedziała Małgorzata — zawiadomiłam o tem króla, i otóż masz go pan przed sobą.
Henryk poszedł zamknąć okno.
— Kocham cię — powiedziała Małgorzata, ściskając rękę młodego człowieka.
— I cóż mi pan powiesz?... — rzekł Henryk, podając krzesło panu de La Mole.