Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/860

Ta strona została przepisana.

blicznie, przeto warty otrzymały rozkaz, ażeby wpuszczały do sali tylu ludzi, ilu się tylko zmieści.
W tej chwili Paryż przedstawiał widowisko, jakie zwykle wielkie miasta w podobnych okolicznościach przedstawiają.
Tłumy pospólstwa z ciekawością snuły się po ulicach.
Lecz baczny spostrzegać z spostrzegłby pomiędzy poczciwymi mieszkańcami, stojącymi z rozwartemi usty, kilkunastu ludzi, owiniętych szerokiemi płaszczami, rozmawiających zcicha pomiędzy sobą i machających rękoma.
Ludzie ci, jakby byli bardzo zajęci orszakiem posłów, postępowali za nim w niejakiej odległości i jakby odbierali rozkazy od szanownego starca, którego czarne i żywe oczy, pomimo siwawej brody, błyszczały ogniem młodości.
W samej rzeczy, starzec ten, czy sam, czy też przy pomocy swoich towarzyszy, jeden z pierwszych wjechał do Luwru, a dzięki grzeczności dowódzcy Szwajcarów, poczciwego hugonota, lecz kiepskiego katolika, pomimo, że się wyrzekł protestantyzmu — stanął naprzeciwko Henryka Nawarskiego i Małgorzaty.
Henryk uprzedzony, że de Mouy, przebrany,