Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/87

Ta strona została przepisana.

spodarz poda mi kapłona, gorzej upieczonego niż na znaku, sam wetknę go na rożen i dopiekę. Wejdźmy, panie.
— Zmuszasz pan i mnie abym zdecydował się, — rzekł, śmiejąc się, Prowensalczyk — bądź pan łaskaw wejść pierwszy.
— O!... na honor, nie uczynię tego, jestem tylko pański najuniżeńszy sługa, hrabia Anibal de Coconnas.
— Ja zaś jestem hrabia Józef Bonifacy de Lerac de La Mole, do usług pańskich.
— W takim razie weźmy się pod ręce i wejdźmy razem.
Skutkiem tej ceremonii było to, że młodzi ludzie zsiedli z koni, podali cugle mastalerzowi, wzięli się pod ręce i udali do oberży, na której progu stał gospodarz.
Lecz, wbrew zwyczajowi tego rodzaju ludzi, szanowny właściciel nie zwrócił na nich żadnej uwagi i nic przestawał rozmawiać z wysokim, chudym człowiekiem, owiniętym w szary płaszcz, jak sowa w pióra.
Obadwaj podróżni zbliżyli się do rozmawiających; hrabi de Coconnas nie podobało się, że gospodarz tak małą zwraca uwagę na niego i jego towarzysza, szarpnął go więc za rękaw.