w towarzystwie piemontczyka, przyszła pewnego razu do Małgorzaty, prosząc jej, ażeby powróciła jej koniecznego pośrednika, bez którego Coconnas tracił rozum i serce.
Małgorzata wskutek współczucia, a raczej wskutek ciągłych próśb La Mola i życzeń swego serca, naznaczyła Henriecie schadzkę w domu o dwóch wyjściach, gdzieby bezpiecznie mogły z sobą pomówić o tem, co im czynić wypada.
Coconnas, prawie z gniewem odebrał bilet Henriety, zapraszający go na godzinę w pół do dziesiątej do domku na ulicy Tizon.
Jednakowoż poszedł na oznaczone miejsce i zastał Henrietę w gniewie, wyrzucającą mu, iż ją zmusza na siebie czekać.
— Panie — powiedziała Henrieta — bardzo jest niegrzecznie zmuszać do czekania na siebie, nie mówię już księżnę, lecz kobietę.
— Zmuszać do czekania? Jestem gotów iść o zakład, że przyszliśmy zawcześnie.
— Tak jest, ja przyszłam zawcześnie.
— I ja toż samo; sądzę, że niema więcej jak dziesiąta.
— A mój bilet oznaczał schadzkę na w pół do dziesiątej.
— Wyszedłem z Luwru o samej dziewiątej: nie będzie od rzeczy oświadczyć pani, że ponieważ
Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/874
Ta strona została przepisana.